Relacja TRENER-RODZIC

NIE BĄDŹMY NADGORLIWI - DAJMY SZANSĘ DZIECKU !

Proszę Państwa oczywiście pewnie nikt nie lubi kiedy ktoś próbuje sugerować Nam jak powinniśmy się zachować w danej sytuacji ale czasami jeżeli „w danej materii” nie mamy żadnych kwalifikacji ani praktyki życiowej to warto chociaż posłuchać TYCH KTÓRZY W TYM ŚRODOWISKU FUNKCJONUJĄ OD LAT i nie próbować jak Ja to nazywam być „szerszym od koszuli”! Dlatego też ośmielam się zasugerować kilka własnych przemyśleń dla „płynnego funkcjonowania” w relacjach TRENER – ZAWODNIK –RODZIC.

Rodzice „trenerzy liniowi”

Jedno z podstawowych pytań, jakie powinni zadać sobie rodzice, zezwalając na uczestnictwo pociechy w sporcie, dotyczy tego, czy są w stanie się dzielić własnym synem lub córką z trenerem. Wymóg taki, z pozoru błahy, okazuje się bardzo potrzebny – wręcz niezbędny! Niektórzy rodzice, bowiem zapominają w trakcie zawodów, kto jest trenerem i sami próbują instruować dzieci, jak powinny grać. Taka „pomoc” wykrzykiwana z trybun wprowadza zamieszanie, gdyż dziecko ma dylemat kogo słuchać, czy trenera, czy własnego ojca lub matki. Dodatkowy problem pojawia się wtedy, gdy instrukcje podawane przez rodzica są sprzeczne z udzielanymi przez trenera. Może to powodować zamęt i niepewność dzieci, która wskazówka jest prawidłowa i według której należy działać. Sytuacja taka jest trudna także dla trenera, który dbając o dobro drużyny musi zareagować na podważanie jego autorytetu, jednak ewentualna sprzeczka z takim rodzicem może jeszcze gorzej podziałać na dzieci.
Rodzic zachowujący się jak trener reprezentuje autokratyczny styl wychowawczy, gdyż próbuje wpływać na zachowanie swojego dziecka, ograniczając jego swobodę. Wypowiedzi skierowane do dziecka mają zwykle tryb rozkazujący, a od malucha wymaga się bezwzględnego posłuszeństwa. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku sportu – dziecko powinno słuchać trenera, ale znając wymagania rodziców, musi wykonywać ich polecenia, czasem sprzeczne z tymi od trenera. Poza tym rodzic taki zajmuje postawę nadmiernie chroniącą – nie wierzy, że ktoś obcy może pokierować jego dzieckiem w sposób kompetentny, angażuje się w każde działanie, by móc sterować jego poczynaniami niejako dla jego dobra. Samo dziecko może czuć się przytłoczone autorytetem rodziców, nie ma możliwości podejmowania własnych decyzji, przez co staje się niesamodzielne. Ciągła uległość wobec rodziców wzbudza w nim bunt, który jeśli jest skrywany, często objawia się despotycznym zachowaniem względem innych dzieci. Kontakty między dzieckiem a rodzicami charakteryzuje jednostronny szacunek, gdyż dorosły nie widzi w maluchu samodzielnej jednostki, która w sprawach odpowiednich dla jego poziomu rozwojowego może podejmować samodzielne, odpowiedzialne decyzje. Niedopuszczanie do przejawiania inicjatywy uczy dziecko bierności i opóźnia jego dojrzałość.

Rodzice nadopiekuńczy

Wiadomo, że dzieci, wobec których rodzice mają wysokie, lecz realne wymagania, osiągają lepsze od innych wyniki, są bardziej dojrzałe, mają wyższą samoocenę i częściej zachowują się altruistycznie wobec innych. Jednak niektórzy rodzice nie stawiają przed pociechami żadnych wyzwań, gdyż nie doceniając ich umiejętności, przesadnie dbają o ich zdrowie i bezpieczeństwo oraz usuwają z ich drogi wszelkie przeszkody. Takie dzieci nie mają w ogóle swobody, wszystkie ich działania są ograniczane przez nadopiekuńczość matek i ojców. Nietrudno zgadnąć, że taki sposób traktowania przyczynia się do niezaradności dziecka, któremu brak samodzielności i odpowiedzialności. Rodzice nadopiekuńczy wychowują swoje dzieci reprezentując postawę nadmiernie chroniącą. Nie dopuszczają dziecka do świata zewnętrznego w obawie, że według nich jeszcze nie dojrzało do poradzenia sobie z trudnościami. Rodzice tacy nie ufają w kompetencje trenera, wciąż niepokoją się o swoje dziecko, wszędzie doszukując się niebezpieczeństw czyhających na ich „biednego” malucha. Uczestniczą „zauważalnie” w każdym treningu oraz często z błahego powodu postanawiają nie puszczać dziecka na zajęcia treningowe czy mecze!? Wielka szkoda bo przecież po to Trenerzy wyciskają z Nich „siódme poty w tygodniu” żeby mogli „pokazać się” na boisku reprezentując Klub w rozgrywkach Ligowych co POWINNO BYĆ DLA NICH NAJWIĘKSZĄ NAGRODĄ. O uczestnictwie w obozach treningowych z reguły w ogóle nie ma mowy i często dochodzi w końcu do rezygnacji dziecka z uprawiania sportu, gdyż brak swobody nie pozwala mu poświęcić się treningom i zdobywać nowych umiejętności.
 

IDEALNY WARIANT JAK RODZIC MOŻE POMÓC;


1. Wierzyć i słuchać trenera ( albo zrezygnować lub zmienić klub)
2. Respektować i popierać Jego decyzję
3. Starać się być zawsze na drugim planie
4. Zawsze wspierać dziecko, nigdy nie wywierać dodatkowej presji

Wszystkie w/w uwagi przekazuję Państwu nie z chęci „Swojego zaistnienia” ale z dotychczasowej praktyki trenerskiej celem uniknięcia popełniania błędów których doświadczyłem w relacjach Kadra szkoleniowa – Rodzice i które miały istotny wpływ na rozwój szkolonych zawodników !

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości